ROBERT BURNS (1759 - 1798)

Robert Burns

Swego czasu pewien nauczyciel w maleńkiej szkockiej mieścinie wyraził opinię o jednym ze swoich uczniów: „robi szybkie postępy w czytaniu, sztukę pisania opanował zaś w stopniu ledwie zadawalającym”. Nie wiedział, że mówi tak o przyszłym szkockim bardzie, Robercie Burnsie.

Burns urodził się w 1759 roku Alloway w hrabstwie Ayrshire w rodzinie Williama Burness'a, ubogiego dzierżawcy ziemskiego i Agnes Broun, był najstarszym spośród siedmiorga rodzeństwa. Młodość spędził pracując na farmie ojca, pomimo ubóstwa był niesłychanie oczytany, było to zasługą ojca, który sprowadził do domu nauczyciela dla niego i jego młodszego brata Gilbetra. W wieku 15 lat spadły na Roberta obowiązki gospodarza farmy, co sprawiło, że zaczął pisać, jak sam potem mówił „dla chwili wytchnienia od trudów życia na wsi”. W tym młodym wieku napisał swój pierwszy wiersz, „My Handsome Neil”, będący odą do rzeczy które cenił sobie w życiu najbardziej - whisky i kobiet.

Kiedy zmarł jego ojciec, Robert ze swym bratem stali się współwłaścicielami farmy. Jednakże Robert był bardziej zainteresowany romantycznymi aspektami natury niż żmudną uprawą ziemi, zanotował też kilka nieszczęśliwych wypadków w miłości (co zaowocowało kikoma dziećmi z nieprawego łoża, w tym bliźniętami z Jean Armour, kobietą która później została jego żoną). Planował wyjazd do cieplejszych i słoneczniejszych Indii Zachodnich.

Jednak w kluczowym momencie ukazała się drukiem jego pierwsza kolekcja wierszy „Poems - Chiefly in the Scottish Dialect - Kilmarnock Edition” (wybór poezji poświęconych głównie nieszczęśliwej miłośći), zdobywając szeroki rozgłos i przychylne przyjęcie czytelników. To, w połączeniu ze szkocką dumą skłoniło go do pozostania w kraju. Jeździł wzdłuż i wszerz Szkocji, osiedlając się w końcu w Edynburgu gdzie dołączył do śmietanki artystycznej miasta, stając się znany wśród palestry jako „Ploughman Poet”, czyli mniej więcej „poeta - rolnik”.

W przeciągu dosłownie kilku tygodni przekształcił się z miejscowego poety w wieszcza narodowego, został największym poetą w Edynburgu, dzięki czemu uzyskał zgodę na poślubienie Jean Armour. Sława nie przyniosła mu jednak bogactwa, dla uzupełnienia skromnych dochodów, zaczął pracować jako poborca podatkowy. Nie przestał jednak pisać, zamieszczając swe wiersze miedzy innymi w „Scot's Musical Museum” Jamesa Johnston'a i „Select Collection of Original Scottish Airs” George Thomsona. Do dzisiaj zachowało się ponad 400 pieśni Burnsa.

W ostatnim roku życia napisał swoje największe dzieła - The Lea Rig, Tam O'Shanter i A Red, Red Rose. Robert Burns zmarł w wieku 37 lat na chorobę serca wywołaną ciężką pracą w młodości. W dniu w którym zmarł jego żona Jean wydała na świat ostatniego syna, Maxwella.

Na pogrzebie zjawiło się ponad 10,000 ludzi by uczcić pamięć swego wielkiego rodaka. Jednak popularność jaką zaczął cieszyć się po śmierci miała przewyższyć o niebo dotyczczasowe uznanie.

W rocznicę urodzin Burnsa, prawdziwy Szkot zarówno w domu jak i na emigracji czci jego pamięć uroczystą kolacją na której wysławia się haggis, kobiety i whisky. Jest to jeden z trwałych elementów szkockiej dumy narodowej.

Jeżeli chodzi o polskie przekłady twórczości Roberta Burnsa to słyszałem tylko o zbiorze wierszy poetów szockich pod tytułem „Wiersze szkockie” wydanym w 1954 roku, niestety nie udało mi się do niego dotrzeć, inna sprawa, że poezja tego typu bardzo traci w przekładzie na jakikolwiek obcy język, trudno bowiem wiernie przełożyć charakterystyczny szkocki dialekt - może na naszą góralską gwarę?

Ponieważ wiele wyrazów i zwrotów jest niezbyt zrozumiała, zapraszam do zerknięcia do małego słownika szkockiego dialektu angielskiego

A tutaj możecie przeczytać kilka najbardziej znanych wierszy Burnsa w oryginale.